• Zielone przedszkole

        •  

          Zielone przedszkole to super atrakcja naszego przedszkola.

          Wiem, bo byłem już z jakieś 10 razy.

           

          Wyjeżdżamy każdego roku kiedy robi się ciepło. Pakujemy wielkie walizy i w drogę. Jeździmy najczęściej do Rabki Zdrój. Tam podoba nam się najbardziej. Rabka jest miejscowością położoną w górach. Świetnie się tam oddycha i wypoczywa. Całe miasto dba, żeby dzieci miały jak najwięcej atrakcji. W końcu to Miasto Dzieci. Wyjeżdżamy zawsze w poniedziałek i cały tydzień dobrze się bawimy, a rodzice za nami tęsknią.


          ZIELONE PRZEDSZKOLE 
          3.06 - 7.06.2019r.

           

          Piątek – 7 czerwca 2019 r.


          Kochani rodzice! Jesteśmy już z Wami w naszych domkach, pewnie już nawet słodko śpimy... ale i tak opowiemy Wam co się dziś działo. Dzień się zaczął dziś bardzo szybko, bo okazało się, że rano ktoś nas odwiedził – zostawił nam prezenty niespodzianki i cudowne pluszowe poduszki, a na rękach i nogach zrobił tatuaże... kto? Nie wiemy, ale pewnie nasze panie maczały w tym palce...


          Zjedliśmy śniadanie, a potem było wielkie pakowanie. Niektórzy pakowali się prawie całkiem sami, a inni niekoniecznie pamiętali jak wyglądają ich rzeczy... więc pewnie w naszych walizkach znajdziecie nie tylko nasze rzeczy – nic nie szkodzi – wymienimy się nimi w poniedziałek w przedszkolu. Po pakowaniu było całe mnóstwo zabawy na placu zabaw, dzisiaj były nawet bańki mydlane  a potem przyszła pora obiadu – na drugie danie dostaliśmy dziś przepyszne spaghetti.... mmmmhhh – za kuchnią „Eli” to będziemy tęsknić najbardziej :)


          Po obiadku jeszcze kilka chwil zabawy i.... przemiła niespodzianka – przyjechała do nas pani Ela, żeby nas zawieźć do Chorzowa :) choć niektórzy chcieli jeszcze trochę w Rabce zostać.... podróż minęła nam dosyć szybko i tym razem nie było wiele pytań „daleko jeszcze?” tylko raczej „kiedy będziemy jeść?”  straszne z nas głodomory... a najlepsze było to, że zatrzymaliśmy się w McDonaldzie na lody :) i jak tu nie kochać „zielonego przedszkola”?!


          A potem dojechaliśmy do Chorzowa pod nasze kochane „normalne” przedszkole... gdzie czekaliście na nas Wy :) były uściski, całuski i tyyyyyyle radości...


          Kochani rodzice, dziękujemy za to, że mogliśmy wyjechać na „zielone przedszkole”, za możliwość przeżycia tylu niesamowitych chwil, za pokazanie jak bardzo jesteśmy już samodzielni. Jesteśmy z siebie naprawdę dumni.
          A naszym kochanym paniom dziękujemy za wspólnie spędzony czas, za uśmiech i cierpliwość i już zazdrościmy dzieciakom, które pojadą na „zielone” w przyszłym roku...

           

          Czwartek - 6.06.2019r.


          Kochani rodzice!! Czy Wy wiecie, że na „zielonym” na kolację można dostać pizzę? A na obiad są dwa rodzaje mięsa do wyboru, a potem jeszcze pierogi z truskawkami i z serem? Poważnie  nie wiemy czy jutro wrócimy do domu, tak nam tu dobrze...


          Dzień zaczął się poranną gimnastyką i pysznym śniadankiem, po którym bawiliśmy się na placu zabaw. Potem przyjechała do nas nasza ulubiona pani góralka (ta co wczoraj częstowała nas moskalami, a przedwczoraj nauczyła robić korale) i mieliśmy warsztaty z malowania na szkle. Powstały piękne obrazki z góralkami i góralami (potem je podziwialiśmy jak na prawdziwej wystawie), przywieziemy je sobą do Chorzowa. Potem znów szaleliśmy na placu zabaw, bo pogoda w Rabce zdecydowanie nas rozpieszcza. A panie to nas nawet nauczyły grać w gumę 
          Po obiedzie znów wyruszyliśmy. Tym razem naszym celem były zakupy pamiątek. Pani w sklepie okazała się bardzo cierpliwa pomagając nam wybrać najpiękniejsze ciupagi, korale, śnieżne kule i magnesy, oczywiście w naszych zakupach nie zabrakło mieczy, łuków, pierścionków, maskotek... potem odwiedziliśmy rabczański amfiteatr i poszliśmy do tężni solankowej i... na lody :) taka miła niespodzianka :) potem był jeszcze wielki plac zabaw w Parku Zdrojowym – po prostu REWELACJA, ale musieliśmy wrócić na kolację, na którą była pizza :)


          Po kolacji przyszli do nas góral z góralką wręczyć nam dyplomy za wspólne warsztaty, a potem poszliśmy na nasz ostatni spacer po Rabce... do naszej ulubionej fontanny ze słonikami.... bardzo chcemy tu wrócić... ale najpierw wróciliśmy do naszych łóżeczek na ostatnią noc... podobno czekają na nas jakieś niespodzianki, ale dowiemy się o tym dopiero rano jak się obudzimy... ciekawe, co nam się będzie śnić dzisiejszej nocy...

           

          Środa - 5 czerwca 2019r.


          Kochani rodzice! Czy Wy wiecie, że za nami już połowa „zielonego przedszkola”? Choć padły dziś głosy dlaczego nie przyjechaliśmy tu na dwa tygodnie albo choćby na cały tydzień... ale może od początku – pani Ola mówi, że dziś się porządnie wyspaliśmy, bo wstaliśmy po 7:00, a niektórych pani budziła dopiero o 7:40  no i oczywiście dzień się zaczął od porannej gimnastyki, a potem przepyszne śniadanko, po którym wyruszyliśmy na bardzo dłuuuugi spacer z panem Bogdanem – przewodnikiem.


           Byliśmy na ścieżce edukacyjnej, oglądaliśmy różne rośliny leśne i przede wszystkim oddychaliśmy świeżym górskim powietrzem. Nasz górski spacer zakończył się w gospodarstwie górala i góralki, gdzie mieszkała nawet gęś Masza i pies Nicuś. Nauczyliśmy się prać pranie bez użycia pralki  najlepiej wychodziło to chłopakom  poza tym umiemy też wieszać i maglować pranie, grabić siano, młócić zboże, siać ziarno... poznaliśmy też ginące zawody: łyżkarza, bednarza, garncarza i kowala... a nawet rzucaliśmy podkowami, ale i tak najlepsze były moskale – tradycyjne góralskie placki z ziemniaków, kefiru, jajka i mąki – niektórzy zjedli nawet dwie dokładki :) a na deser były wafle z miodem – pychotka :) potem musieliśmy już wracać do naszej „Eli” i złapał nas po drodze deszcz, ale szybko przebraliśmy się w przeciwdeszczowe pelerynki i kurtki :) w „Eli” czekał na nas pyszny obiad i zabawy na placu zabaw aż do kolacji...


          A po kolacji... oj działo, się działo!! Była taka dyskoteka, TAKA DYSKOTEKA – po prostu szaleństwo!! Wszyscy pięknie wystrojeni, niektórzy pod krawatem, dziewczyny w pięknych sukienkach, ze zrobionymi fryzurami, z biżuterią... a potem tańczyliśmy, szaleliśmy, tańczyliśmy... i tylko nie wiemy dlaczego impreza nie trwała do białego rana... ale musimy to powtórzyć, bo było REWELACYJNIE.
          Z ciekawostek – wypiliśmy już ponad 70 litrów wody :) a przeszliśmy dzisiaj ponad 5 kilometrów 


           

          Wtorek 4 czerwca 2019r.


           Rodzice! Czy Wy wiecie ile tu się dzieje?! Zielone przedszkole jest rewelacyjne!!! Tylko nadal nie wiemy dlaczego jest „zielone”...


          Dzisiaj dzień się zaczął od pobudki i to wcale nie budziły nas panie, sami się obudziliśmy  a potem była gimnastyka, którą prowadziła pani Ola z Zuchów – biegaliśmy, skakaliśmy, intensywnie ćwiczyliśmy  ale wcale się nie zmęczyliśmy  po śniadaniu chwila zabawy na placu zabaw... i wyruszyliśmy do RABKOLANDU – cóż to za fantastyczne miejsce!!! Musimy tam jeszcze kiedyś wrócić – MUSIMY!!! Szaleliśmy w tym wesołym miasteczku tak, że trudno to opisać. Były przejażdżki kolorowym pociągiem, małymi samochodzikami, wesołym autobusem... płyneliśmy małymi łódkami, a nawet sami takie łódki sterowaliśmy... był diabelski młyn, który ma 28 metrów wysokości, był cyrk, po którym jeździliśmy samochodami, była karuzela z huśtawkami, był rollercoaster, były samoloty, a nawet jeździliśmy konno. Znaleźliśmy nawet czas na zjedzenie drożdżówki. Ale najlepsza ze wszystkiego była „Fala” – taka karuzela dla prawie dorosłych, ale pan specjalnie dla nas włączył ją trochę wolniej i... działo się!!! To było super!!! Ryk, pisk i... dlaczego tylko raz?? Och, Rabkoland to będzie chyba nasze najlepsze wspomnienie z zielonego przedszkola...


          Po powrocie z Rabkolandu czekał na nas obiad – naleśniki  Przepyszne  a zaraz po obiedzie warsztaty z paniami w ludowych strojach góralskich, które nauczyły nas robić piękne korale w stylu góralskim. Powstały piękne prezenty dla mam, sióstr i dla siebie  a potem wypisaliśmy ponad sto kartek z pozdrowieniami z Rabki, a nawet bawiliśmy się w sali zabaw i przyszła pora na kolację  znów wybór trudny, ale baaaardzo smaczny  po kolacji czas na spacer do tężni solankowej i naszej ulubionej fontanny ze słonikami – panie pozwoliły nam się nawet trochę pochlapać 
          Po spacerze to już tylko „autokarem do łóżeczka”... Szybko dzisiaj zasnęliśmy, bo przecież tyle wrażeń przeżyliśmy... ciekawe, co zdarzy się jutro?

           

           


          Poniedziałek  - 3 czerwca 2019r.


          Kochani rodzice!!!
          Zielone przedszkole rozpoczęte! Ile dzisiaj się działo... ojej, tyle atrakcji w jeden dzień to tylko nasze panie potrafią wymyślić... może jednak od początku  - rano pożegnaliśmy naszych kochanych rodziców, nie obyło się bez kilku łez, ale droga minęła nam bardzo szybko z jedną przerwą na kanapki i toalety, a przez ciągłe pytania „daleko jeszcze” droga mijała nam jeszcze szybciej. Najbardziej martwiło nas, czy wszystkie nasze walizki zostały spakowane...


          W południe dotarliśmy do Domu Wczasowego ELA... i oczywiście najbardziej interesował nas plac zabaw, ale jakoś przypomnieliśmy sobie, która walizka jest nasza a potem panie pomogły nam się rozpakować... Mamy fantastyczne pokoje, na kilku piętrach, super wygodne łóżka i fajne łazienki. Po rozpakowaniu zjedliśmy obiad – krupnik i drugie danie – do wyboru kluski/ziemniaki, pieczeń/gołąbki/filet z kurczaka, buraki/kapusta/kalafior... a potem to już szaleliśmy i szaleliśmy na placu zabaw... tu jest tyle atrakcji na placu zabaw, że nie wiemy od czego zacząć się bawić, a gdzie skończyć... W przerwie szaleństw na placu zabaw świętowaliśmy urodziny Mikołaja G. i Pawła S. – było ciasto ze świeczką, „Sto lat”, prezenty, żelki i gumy... a potem znowu plac zabaw.

          Popołudniu podjechały do nas dwie bryczki, żeby zabrać nas na przejażdżkę po Rabce – i choć widzieliśmy wiele ciekawych miejsc, budynków, zabytków i tak najbardziej interesujące były konie  wróciliśmy z przejażdżki prosto na kolację, która była po prostu przepyszna – trudno nam było się zdecydować co zjeść, bo wszystko wyglądało bardzo smakowicie. Po kolacji panie zabrały nas na dłuuuugi spacer po Rabce. Najpierw intensywnie oddychaliśmy w tężni solankowej, a potem doszliśmy do takiej pięknej fontanny ze słonikami – wow! To było coś, zachwytom nie było końca! Ale niektórzy już padali ze zmęczenia, więc trzeba było już wracać do naszej „ELI”...

          Jakoś tak szybko się umyliśmy i jeszcze szybciej znaleźliśmy się w łóżeczkach... i sen przyszedł tak szybko... ech... ciekawe co nas czeka jutro?!
           


          ZIELONE PRZEDSZKOLE

          RABKA ZDRÓJ 04-08.06.2018 

          DZIEŃ... PRZEDDZIEŃ wink

          Dzisiaj był taki dziwny dzień. Mama nagle dostał katar, ciągle tylko szuka chusteczki do nosa. Można powiedzieć, że jest... pociągająca. A może to alergia - ta torba, którą jutro zabieram była cała zakurzona. Tata jakiś nerwowy, tylko coś mamie szepcze do ucha i głaszcze ją po włosach. A my już się nie możemy doczekać wyjazdu. Wreszcie trochę odpoczniemy od rodziców. Bo z rodzicami jest fajnie, ale my już jesteśmy prawie dorośli.

          Jutro dokładnie o 7.30 jest zbiórka w przedszkolu. Na szczęscie wszystko już spakowane: miś, kredki, kolorowanka, układanka, ten nowy piórnik od cioci... Nasze panie też już są spakowane. Ciekawe jakie atrakcje spotkają nas w tym roku. 

          Do zobaczenia jutro... Wyśpijcie się smiley

           

          DZIEŃ PIERWSZY 

          Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. Każdy zjawił się w przedszkolu z walizką. Niektórzy mają takie fajne wielkie walizy, inni trochę mniejsze ale też fajne wink Panie też miały ładne, ale największą miała Pani "Kerownik". Za to najcięższą - Pani Ewa (nie wiemy dokładnie co w niej przewoziła, ale mamy podejrzenia, że zabrała ze sobą kamienie). 

          W drodze oczywiście zrobiliśmy przystanek na siku, kanapki i ciasteczko. Na miejscu już czekały na nas piękne pokoje i Panie pomogły nam się rozpakować. Potem pyszny obiadek. Kotlety były takie wielkie, że niektóre brzuszki okazały się za małe wink. Po obiedzie Panie pozwoliły nam się pobawić na placu zabaw, jednak długo nie poszaleliśmy, bo już przyjechały po nas bryczki. Ale było super... przejażdżka po Rabce, piękne widoki, wiatr we włosach i ... kupa od konia. 

          Ale to nie koniec atrakcji. Po kolacji mieliśmy warsztaty malowania na szkle - kto wie, może ktoś z nas właśnie odkrył w sobie ukryty talent. A wieczorem - jak to zwykle bywa w Rabce - poszliśmy do fontanny ze słonikami. Mieliśmy wielką frajdę, a słonie chyba bardzo się ucieszyły na nasz widok, bo prysnęły na nas wodą. Myślimy, że to z radości wink

          Teraz już odpoczywamy, w końcu jutro musimy mieć dużo sił. Dobranoc...

           

          DZIEŃ DRUGI

          Dzisiaj to było istne szaleństwo. Rano Pani Kasia miała tyle energii, że zrobiła nam poranną gimnastykę przed śniadaniem. Niestety bylismy jeszcze słabi i niektórym z nas wcale nie chciało się ruszać. Dziewczynki wpadły na fantastyczny pomysł, że jak ubiorą spódniczki to będą niedysponowane. Niestety pomysł spalił na panewce i ostatecznie wszyscy musieliśmy rozruszać nasze (prawie stare) kości.

          Po pysznym śniadanku udaliśmy się do pracowni garncarskiej i każdy z nas - swoimi osobistymi paluszkami ulepił jakieś naczynie. Każdy miał inny pomysł, więc powstały filiżanki, kubeczki, wazoniki. Nasze wytwory są tak wspaniwłe, że zastanawiamy się nad otwarciem galerii.

          Po obiadku Panie bardzo chciały nas przepędzić w góry - do tego celu nawet sprowadziły przewodnika. Na szczęscie pomysł nie wypalił, bo deszcz zagonił nas do sali zabaw i wszyscy bardzo się cieszyli. Mieliśmy nadzieję, że nam się upiekło, ale gdy wyszło słonko pomaszerowaliśmy do tężni i kręciliśmy kółeczka głęboko oddychając. Pani "Kerownik" powiedziała, że tak pięknie oddychamy i w nagrodę mogliśmy się pobawić na placu zabaw.

          Właściwie już myśleliśmy, że to koniec atrakcji, ale nasze Panie są szalone do granic możliwości. Po kolacji szybkie przygotowania i... dyskoteka! Jupi! Tańce, hulanki, swawole. Wyobraźcie sobie, że Pani Elwirka jako jedyna była przygotowana i pięknie się ubrała. Pozostałe Panie nie odrobiły zadania domowego, ale wybaczamy, bo tanczyły jak celebrytki.

          Niestety kolejny dzień dobiegł do końca, a my już smacznie śpimy. Do jutra!

           

          DZIEŃ TRZECI

          No to już jest lekka przesada! Nasze Panie chyba oszalały i chcą nas wykończyć. A zaczęło się tak niewinnie. Rano - przed śniadaniem - jak zwykle gimnastyka. Już nawet nie próbowaliśmy symulować, bo wiadomo było, że to nic nie da. Więc ćwiczyliśmy dzielnie marząc o pysznych paróweczkach, twarożku i jajkach na twardo. Potem było szybkie śniadanie i wędrówka do... RABKOLANDU laugh.

          Tam się dopiero zaczęło... Dom do góry nogami, karuzele, huśtawki, łódki, samochody, samoloty i takie różne inne. Nawet nasza super szybka karuzela, na którą niektórzy z nas czekali cały długi rok. W końcu Paniom się zachciało Diabelskiego Młyna, ale tak się bały same jechać, że musieliśmy je tam pilnować. Jakby tego było mało to wymyśliły jeszcze rollercoster. Tam to dopiero było szaleństwo. Wrzaski, śmiechy i wiatr we włosach. Podejrzewamy, że Panie jeszcze nigdy nie były w wesołym miasteczku, bo nie chciały wracać na obiad.

          Niestety wszystko co zwariowane kiedyś musi się skończyć i wróciliśmy na pyszny obiad. Po obiadku było fajnie. Poszliśmy do sklepu z pamiątkami i każdy z nas mógł sobie wybrać co chciał. No więc wybraliśmy... ciupagi - tradycyjnie, a tradycja to rzecz święta. Przyjemnie było, bo każdy z nas wydał całą forsę i zostaliśmy goli i weseli. W końcu pieniądze szczęscia nie dają, a pamiątki owszem wink

          Przed kolacją wypisywaliśmy kartki: do mamy, taty, siostry, brata, babci, dziadka, cioci, wujka, kolegi, sąsiada i chyba nawet do samego prezydenta. Kto to wie, gdzie jeszcze zawędrują nasze autografy.

          Potem znowu jedliśmy. Bo my tutaj ciągle jemy. Kolacja była pyszna - pierogi z truskawkami... Mmmm. Potem odwiedził nas góral Pan Staszek i pokazywał nam prawdziwe góralskie stroje. Niektóre były chyba takie stare jak nasze Panie, bo Pan Staszek powiedział nam, że mają po sto lat wink

          I nagle zrobiło się bardzo późno... Chcieliśmy położyć się spać brudni (w końcu dziecko brudne to szczęśliwe) ale się nam nie udało. Nawet zęby musieliśmy umyć. Ach te Panie, takie stare, a sklerozy wciąż nie mają. Szalone smiley Do jutra! Pa!

           

          DZIEŃ CZWARTY

          Dzisiaj od rana było wesoło. Pani Kasia jest nieugięta i znów przed śniadaniem musieliśmy się gimnastykować. Chyba przygotowuje nas na jakieś zawody gimnastyczne chociaż się do tego nie przyznaje. Po śniadaniu czekała na nas niespodzianka! Na podwórku stała krowa. Taka łaciata. I w dodatku w kapeluszu. I przyszedł nas odwiedzić Pan Michał, który opowiadał nam o tym, jak kiedyś wyglądało życie na gospodarstwie. Nauczyliśmy się obierać marchewki, ubijaliśmy śmietanę na masło, klepaliśmy kosę, musieliśmy zmielić zboże na mąkę i najlepsze - doiliśmy krowę. Tylko ta krowa taka jakaś inna była, bo zamiast mleka dawała wodę. Okazało się, że jednak wolimy mleko i masło ze sklepu, bo nie chce nam się tak ciężko pracować. Wolimy się bawić.

          Potem aż do obiadku bawiliśmy się na placu zabaw i było bardzo fajnie - graliśmy w piłkę i puszczaliśmy bańki. Dziewczyny zrobiły sobie zawody w skakaniu na skakance i mistrzynią okazała się Pani Justyna.

          Po obiedzie poszliśmy na spacer i kręciliśmy kółeczka wokół tężni solankowej. Tak ładnie oddychaliśmy, że w końcu Pani Ela w nagrodę kupiła nam lody. Każdy mógł sobie wybrać ulubiony smak: wata cukrowa, czekolada, guma balonowa a nawet był sorbet pomarańczowy. Te lody i sorbety były chyba trochę mokre, bo od razu zachciało nam się siku. 

          Następnie Panie zaprowadziły nas na największy plac zabaw na świecie! Tam jest fantastycznie, bo są trzy place zabaw na jednym placu zabaw. Trochę to skomlikowane, ale to prawda. Więc wariowaliśmy bez końca. Prawie bez końca, bo nagle okazało się że zbliża się czas na kolację. A na kolację kolejna niespodzianka - pizza smiley.

          Po kolacji obowiązkowo poszliśmy pożeganć naszą ulubioną fontannę ze słonikami. I nagle zrobiło się tak trochę smutno... Fajnie by było gdyby spotkała nas jeszcze jakaś niespodzianka. Kto wie co nas jeszcze czeka... Dobranoc wink

           

          DZIEŃ PIĄTY...

          Dzisiaj w nocy chyba mieliśmy gości. Chyba, bo Panie zgodnie twierdziły, że nikogo nie widziały. Ale my i tak wiemy swoje, bo przecież na każdego z nas czekał prezent-niespodzianka, a poza tym mieliśmy tatuaże na rękach, nogach i buziach. Fajnie było, bo jak się obudziliśmy i zobaczyliśmy co się stało to niektórzy aż piszczeli z radości wink

          Wiedzieliśmy, że rano będzie pakowanie walizek, ale żeby znowu gimnastyka?! To był chyba jakiś spisek. Nasze Panie są jak jakieś czołgi, torpedy i tarany, zdecydowanie chcą nas wykończyć. Dobrze, że szybko to zleciało i mogliśmy iść na pyszne śniadanko.

          Po śniadaniu zaczęło się pakowanie. Nasze ciuchy aż fruwały po pokoju, więc może się zdarzyć że coś trafiło do cudzej walizki wink

          Potem było fajnie, bo mogliśmy szaleć na naszym placu zabaw i jeszcze były różne ciasteczka i inne smakołyki. Czas nam minął bardzo szybko i nagle znów jedliśmy - obiadek. I wiecie co się stało potem? Przyjechał po nas Pan Janek...sad 

          Oj, smutno się zrobiło w Rabce po naszym wyjeździe. Słonko już tak mocno nie świeci, ptaszki też jakoś ciszej śpiewają, nawet fontanna ze słonikami zrobiła się jakaś markotna. Cóż robić? Musimy tutaj wrócić za rok wink

           

           

           

           


           

          ZIELONE PRZEDSZKOLE - WSPOMNIENIA

          RABKA ZDRÓJ

          5.06 - 9.06. 2017

          Dzień pierwszy

          Wyjechaliśmy zgodnie z planem. Jakoś dziwnie było, bo rodzicee za nami nie płakali - wręcz przeciwnie na zdjęciach u pani Eli wszyscy zadowoleni i usmiechnięci. Cóż było robić, też nie płakaliśmy. Niektórzy z nas zapowiedzieli nawet w autobusie że robią imprezę wieczorem, ale po lokalizacji w pokojach okazało się, że pokój pani "kerownik" jest na to zbyt blisko.

          Rozpakowaliśmy się, zjedliśmy obiad i nareszcie można było pobiec na nowy plac zabaw przed naszym domkiem. Nawet trampolinę mamy nową, znacznie większą.

          Późnym popołudniem mieliśmy warsztaty artystyczne - ozdabialiśmy pięknego drewnianego kotka w stylu góralskim.Zrobiliśmy z niego zakładkę do książki. Kotki wyszły nam takie piękne, że szkoda ich na zakładki. Raczej na konkurs rękodzieła artystycznego.

          I znowu poszliśmy jeść. Makaron na słodko z truskawkami mmh... każdy lubi. A potem jeszcze szyneczka, serki różnej maści, salami, pomidorek, ogóreczek, paszteciki, jajka, dżemy i trzy sałatki,

          Po kolacji spacerek do fontanny ze słonikami. Co zawiało to mieliśmy prysznic. Nawet przyszło nam na myśl, że może nie będziemy musieli się kąpać wieczorem, ale kobiety nam nie odpuściły. Powiedziały, że Dzień Dziecka już był. 

          Teraz leżymy ( a właściwie śpimy) w łóżeczkach. A co nam się śniło to opowiemy Wam jutro.

          Dobranoc


          Dzień drugi

           

          Dzisiaj obudziliśmy nasze panie o szóstej chociaz nikt nam budzika nie nastawiał. Od rana było bardzo gorąco. Już na porannej gimnastyce byliśmy w samych spodenkach.

          Po śnadaniu wyruszyliśmy po pamiątki. Dziewczynki zaopatrzyły się w nowe torebki, a chłopcy.. nie zgadniecie... w ciupagi, miecze, topory, szable i harmonijki ustne.

          Obiadek był pyszny. Najpierw zjedliśmy krupnik a potem górę pierogów. Do wyboru, do koloru - pierogi z mięsem, truskawkami i pierogi ruskie.

          Po obiedzie wyruszyliśmy do pracowni artystycznej, w której lepiliśmy naczynia (filiżanki, talerzyki, wazoniki i wiele innych).Efekty będzie można zobaczyć gdy wrócimy.

          Właściwie wracamy do naszego domku wyłącznie na jedzonko. A jest na co. Na kolację oprócz "szwedzkiego stołu" były pyszne racuszki z jabłkami na ciepło.

          Po kolacji jak zwykle wybraliśmy się na spacer. Tym razem na duży plac zabaw. Nogi nas bolały ale było warto.Takiego placu zabaw nie ma w całym Chorzowie.

          Upał zelżał wieczorem. Trochę na nas pokropiło, ale dzięki temu szybko wróciliśmy do domku.

          Dobranoc kochani rodzice. Do jutra.


          Dzień trzeci

           

          Dzisiaj my - czterdziestu rozbójników byliśmy w naszej bazie, czyli Muzeum Górali i Rozbójników. Przebieraliśmy się
          w nasze robocze stroje, ubijaliśmy kapustę na zimę, jedliśmy z jednej miski, oglądaliśmy swoje skarby i straszyliśmy miejscowych. Spisaliśmy się na szóstkę. W nagrodę mogliśmy pomalować wybraną figurkę z drewna. Niektórzy zbójnicy zadedykowali ją nawet swojej mamie.

          Po obiedzie rozrabialiśmy dalej - na naszym placu zabaw. Biesiadowaliśmy przy wspólnym stole i w wolnym czasie wypisywaliśmy do Was kartki drodzy rodzice.

          Późnym popołudniem inny rozbójnik zabrał nas na przejażdżkę swoimi rumakami wokół Rabki. Śpiewaliśmy rozbójnikowi piosenki, a on snuł opowieści o swoich rumakach.

          Na kolację była pizza. Dokładek nie było końca.Panią kucharkę zabieramy do przedszkola - tak dobrze gotuje.

          Po kolacji rozpoczęły się wielkie przygotowania do dyskoteki. Fryzury, perfumy, falbanki - cuda wianki. Didżej zapodał "Ruda tańczy jak szalona..." i zaczęło się. Tańce, hulanki, swawole do rana - czyli do dwudziestej drugiej.

          Usnęliśmy w sekund pięć!


          Dzień czwarty

           

          Dzisiaj od rana się ukulturalnialiśmy. Oglądaliśmy przedstawienie teatralne pt:"O niegrzecznym Filipku". Okazało się, że ten Filipek jest jeszcze bardziej niegrzeczny niż my, więc nie jest z nami aż tak źle.

          Po przedstawieniu poszliśmy do parku zdrojowego, aby oddychać zdrowym powietrzem. Odbyliśmy codzienną terapię
          w tężni solankowej. Niektórzy z nas łącznie z tężnią inhalują się aż trzy razy dziennie. Później czekała nas zasłużona nagroda - LODY!!!

          Wróciliśmy do domku na obiadek, który zjedliśmy bardzo szybko i wszystko. To był warunek byśmy mogli iść do Rabkolandu.

          W Rabkolandzie kręciliśmy się na rybkach, samochodzikach, samolotach, konikach, pociągiem, wozami strażackimi. Płynęliśmy łódeczkami, ścigaliśmy się wyścigówami, zaliczyliśmy karuzele wenecką oraz ławeczkę. Polecieliśmy będzącym autobusem. Dwa razy zaliczyliśmy muzyczną karuzelę (w Wesołym Miasteczku nazywa się ona "Fala") mimo że jest ona przeznaczona dla dzieci od 12 roku życia, ale nasze kochane panie ubłagały pana żeby puścił swoją karuzelę nieco wolniej. Tym sposobem Przedszkole nr 21 zawładnęło karuzelą na dobre.

          Na koniec czekała na nas niespodzianka. A był do "Dom strachów". Wszyscy byliśmy odważni do czasu kiedy zrobiło się ciemno w domu strachów  wyskoczył pierwszy... Resztę jazdy przeżyliśmy z zamkniętymi oczami. Ostatecznie trzeba nas było z Rabkolandu wyrzucić bo chcieliśmy tam nocować.

          Widzimy się jutro!!!


          Dzień piąty

          To był dla nas wszystkich ciężki dzień. Trzeba było się pożegnać z pięknym krajobrazem, pysznym jedzonkiem i mnóstwem przygód.

          No i jeszcze trzeba było się spakować. Jak te kobiety nas zmęczyły pytaniami: "Czy to jest moje, czy tamto jest moje, która moja szczoteczka, dlaczego jeszcze nie przyniosłem butów, co malowałem na szkle, którą ciupagę kupiłem?" - a co to ja omnibus!

          Po trzech godzinach pakowania i ubijania niektórych walizek wpakowaliśmy sie do autobusu i wyruszyliśmy z Rabki.

          Chociaż... były trzy jasne punkty tego dnia.

          Pierwszy - to poranne niespodzianki: śmieszne rysunki na naszych rękach i  nogach, długopisy przywiązne do naszych plecaczków i milutkie owieczki-poduszeczki.

          Drugi -  to lody z McDonald's podczas powrotnej podróży do domu.

          Trzeci - to zobaczenie i przytulenie swoich rodziców.

          Było fajnie, ale po pięciu dniach każdy z nas chciał uścisnąć swoją mamę i swojego tatę.heart

          Widzimy się w przyszłym roku! Pa!!!wink

    • Kontakty

      • Przedszkole nr 21 w Chorzowie
      • 32 241 98 60
      • Przedszkole nr 21 ul. Ryszki 33 41 - 500 Chorzów Na podstawie art. 37 RODO informujemy, że inspektorem ochrony danych (IOD) jest pan Zdzisław Korzuch. Kontakt email: biuro@bitprotect.pl Poland
    • Logowanie